Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna GOTHIC WEB SITE
Forum o grach z serii Gothic
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moje bazgroły
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:41, 08 Kwi 2010    Temat postu: Moje bazgroły

Cóż. Zamieszczam tutaj swoje opowiadanie. Jako, że nie mam za dużej weny żeby pisać specialnie długie teksty będe pisał krótkie części (czasem nic nie wnoszące do fabuły, a czasem i dużo).

-Arghhh! Żwawiej galernicy! Już niedługo będziemy na brzegu! - darł się stary wilk morski znajdujący się pod pokładem gdzie niewolnicy pracowali przy wiosłach galeonu - A który mi teraz przestanie lub zwolni to osobiście obedre go ze skóry i nowy żagiel z niego zrobie!
Warknął na galerników. Po jego wyglądzie widać było, że dużo przeżył. Przepaska na oku, swie włosy a właściwie ich resztki, drewniana noga i hak zamiast ręki. Wyglądał jak pirat z rozmaitych opowieści, czerwony żakiet, gustowne spodnie, szabla i puffer* przy pasie. Brakowało mu tylko kapitańskiego kapelusza zamiast którego miał bandanę zawiązaną jako opaskę na czole. Na górze natomiast szalała straszliwa burza. Marynarze biegali po statku starając się utrzymać to co zostało z żagli by wszystko nie zwaliło im się na głowę. Sternik cały czas trząsł głową ztrzepując z siebie litry wody lejące mu się prosto na twarz.
-Hang w mordę jeża! -warknął ktoś do sternika- Chcesz żeby nas rekiny zżarły? Ruszaj tę łajbę na brzeg!
-Ale kapitanie! -odkrzyknął Hang- Na drugiej stronie wyspy jest port!
-Mam to głęboko w dupie twojej matki! Płyń na brzeg!
Sternik tylko coś mruknął co znaczyło "moja matka jest już ładniejsza od twojej" i skierował ster prosto na sporą plaże która stała przed nimi otworem. Nagle wielka fala uderzyła od boku na statek który zaczął się powoli przechylać na co marynarze odruchowo przeciążyli stronę która uniosła się w górę i statek jakimś cudem płynął dalej. Kapitan odetchnął z ulgą i zdjął swój przesiąknięty wodą kapelusz i wycisnął z niego cały deszcz jaki wsiąkł w materiał po czym znowu go założył. Kolejna fala uderzyła lecz tym razem w tył pokładu co zaowocowało tym, że maszt zaczął się walić. Wiatr który niemiłosiernie wiał od początku sztormu tym razem się przydał i zniósł maszt trochę w bok co uratowało okręt lecz nie paru marynarzy stojących na drodzę masztowi. Kapitan wypuścił powietrze z ust i poczuł jak spadł mu kamień z serca.
Gdy jakimś cudem dostali się na plaże burza powoli cichła. Wszyscy patrzyli się w niebo aż z powodu zachaczenia statku o plaże wszyscy wylądowali na ziemi...

C.D.N

Puffer - Pistolet na proch strzelniczy. Czyli ten piracki xd


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diegorn
Rycerz


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: I tak nie wiecie gdzie to jest
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:31, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Nom. Co tu dużo pisać, bardzo fajne i jestem ciekaw co dalej będzie z tymi marynarzami. I tak to jest lepsze od opowiadania pod tytułem "Tajfun". Byle żebyś ciągu dalszego nie zwalił.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KnifeR
Nowicjusz miecza


Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:02, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Fajne, bardzo fajne - jestem ciekawy, jak dalej poprowadzisz fabułę Smile .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:11, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Następna część.

Ci którzy przeżyli sztorm zbierali wszystko co mogło się przydać, żywność, materiały, amunicje, broń i tym podobne na plaże. Kapitan stojąc na skale obserwował jak załoga wraku "Bogini Rekinów" wyładowywuje sprzęt na suchą plażę. Westchnął tylko patrząc jak stary wilk morski pogania innych niosąc ze sobą tylko swój kuferek w którym trzymał mapę skarbów która rzekomo była prawdziwa ale kapitan nie wieżył w takie bajki. Poprawił tylko swój kapelusz by światło z księżyca nie przeszkadzało mu w doglądaniu wyładunku.
Po jakimś czasie wszystko leżało na plaży i grupa marynarzy zebrała się z kapitanem na naradę.
-A więc -zaczął kapitan- Nie oszukujmy się ale jesteśmy w dupie. Jest nas dwudziestu i jeszcze cała masa tych niewolników. Macie jakieś propozycje co z nimi zrobić?
Wszyscy tylko patrzyli na siebie jakby oczekując jakieś reakcji ze strony innych. Nagle odezwał się marynarz który siedział na dziobie.
-Arghhhh...a może by ich rozstrzelać?
-Hmmm...-kapitan podrapał się po podbródku- Właściwie to czemu nie...do niczego nam się już nie przydadzą a nas jest mniej więc się mogą zbuntować...Marly!
-Czego? -mruknął dziadek stojący z boku i głaszczący swoją szkatułkę.
-Każ się niewolnikom ustawić w rzędzie. A reszta brać broń.
Po paru minutach grupa niewolników stała w rzędzie przed grupą marynarzy zapatrzonych w muszkiety, puffery i inną lekką broń palną. Kapitan wyjął szablę i uniósł ją wysoko na góry a na ten znak wszyscy podniesli broń i wycelowali w niewolników którzy nie wiedzieli co zrobić. Szabla szybko opadła a echo wystrzału rozniosło się po puszczy.
Rankiem niewolników wrzucono do morza i znowu wszyscy się zebrali by postanowić co zrobić dalej.
-A więc co mamy robić? -zaczął sternik
-Na tej wyspie jest Khorgard*. Więc jeśli przejdziemy te puszcze. Powinniśmy dotrzeć do miasta.
-Ile to może trwać? -rzucił ktoś z tłumu.
-To zależy od tego jak szybko będziecie leniwe świnie się ruszać. A teraz brać co sie da i idziemy! Nie ma czasu do stracenia...

C.D.N

*Khorgard - miasto do którego płynęła załoga.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gothard dnia Czw 16:13, 08 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diegorn
Rycerz


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: I tak nie wiecie gdzie to jest
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:12, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Nom, ciekawe. Może i szkoda amunicji, ale szkoda marnować ją na byle niewolników (to zależy ile ich było, ale więcej od 20). Równie dobrze mogli wymyślić inną metodę "ludobójstwa". Ciekawem, co ich spotka w puszczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
KnifeR
Nowicjusz miecza


Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:31, 08 Kwi 2010    Temat postu:

W sumie wszystko fajnie, pięknie ale krótko. To masz jednak za mną Smile .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:34, 08 Kwi 2010    Temat postu:

Musieli ich się jakoś pozbyć. Po za tym broni było więcej więc mieli nadmiar amunicji. Kolejna część.

Wszyscy szli w kolumnie przez las. Na czele szedł kapitan z oficerem Rengakiem i razem z nim szablami przedzierali się przez tropikalną puszczę. Z każdym cięciem maczety Rengak wymrukiwał jakąś wiążankę przekleństw.
-Do stu chędorzonych w dupe przez królową pająków goblinów. Czemu w takie gówno się władowaliśmy?
-Stul pysk Reng -mruknął kapitan- Wiem, że w dupie jesteśmy ale jakoś damy radę. Jeśli nie będziesz ciągle mi tutaj się łaciną chwalił...
I od teraz oficer zaczął przeklinać w myślach używając coraz to bogatszych określeń. Po jakimś czasie zaczęli wspinać się pod górę.
-Kapianieeee -zaczął ktoś jęczeć z tyłu- kiedy postój?
-Trzym ryj! -warknął kapitan- Jak powiem to będzie!
I tak wspinali się do góry aż doszli na klif który stał nad szeroką rzeką. Dookoła rozciągał się krajobraz który jednak przygnębił załogę. Miasto znajdowało się na horyzoncie a pomiędzy nim a nimi znajdowały się kilometry niezbadanej puszczy.
-Kurwa...-wymsknęło się kapitanowi- Z morza to się takie duże nie wydawało...
-Zgieniemy tutaj! -wrzasnął Hang.
-Nikt tutaj w morde jeża nie zginie póki ja żyje! A teraz rozpakowywać się! Tutaj będzie pierwszy obóz! Jack, Tom i Mike pierwsi będą na starży! Potem się ustali co dalej...
I tak zaczeli rozbijać obóz. Nie mieli ze sobą namiotów więc każdy rozłożył swój pakunek tak by dało się na nim jakoś spać czy chociaż leżeć i tak się rozwalili. Kapitan za to patrzył się w dal na miasto.
-Kapitanie...-zaczął Rengak- Do kiedy mamy postój?
-Do jutra. Musze obmyślić jak się najszybciej przedostać. Znam to miejsce i nie jest przyjazne zwłaszcza nocą. Każ podwójne straże wystawić w nocy...
Noc...panowała zupełna ciemność, wiatr był tak mocny, że nie dało się rozpalić ogniska a na dodatek wszystkiego zaczął padać deszcz.
-Przeklinam Cie Ilinosie*! -warknął Hang do nieba.
-Daj spokój...kto by chciał wysłuchiwać wołań kogoś na zadupiu? -mruknął Mike.
I tak zapadła dalej cisza. Jedynie dało się słuchać wiatru. Rengak stojący aktualnie na straży z pięcioma innymi członkami załogi obserwowali co się działo w gąszczu lecz było to trudne.
-Ciemno jak w dupie u murzyna...-mruknął Reng podpierając się o muszkiet.
Chwile po tym coś poruszyło się w krzakach na co oficer wstał a za nim reszta. Oczy wszystkich były zwrócone na gąszcz.
-Brać broń ludzie...coś tutaj się zbliża...-mruknął kapitan i wyciągnął swoją szablę razem z pufferem.

C.D.N

Ilinos - Bóg żywiołów (w moim świecie xd)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Karid
Gość





PostWysłany: Pią 15:38, 09 Kwi 2010    Temat postu:

Doskonale budujesz atmosferę, rozdziały kończą się w najciekawszych momentach. Jestem ciekaw co znajduje się w tych krzakach... Jednak bardzo dziwi mnie to że imię kapitana nie zostało wymówione ani razu i nie wiadomo kim dokładnie są członkowie załogi...

Ostatnio zmieniony przez Karid dnia Pią 15:48, 09 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:30, 09 Kwi 2010    Temat postu:

To jest pewna taka niewiadoma którą będe ujawniał Smile

Wszyscy patrzyli się w mrok puszczy. Każdemu wydawało się, że nagle runą na nich jakieś pomioty piekieł czy inne przerażające stwory. Lecz jedynie pośród szumu wiatru dało się słyszeć świst strzały i jeden z wartowników padł na ziemie trafiony w ramię. Silny wiatr zbił strzałę z toru ratując nieszczęśnika przed śmiercią lecz gdy upadł on na ziemię był bardzo blisko końca klifu z którego spadł. Dało się za nim tylko słyszeć krzyk. Kapitan wykrzywił się tylko słysząc wrzask nieszczęśnika. Tym czasem reszta z najbardziej wysuniętych członków załogi wycofała się do "umocnień" jakim był pakunek. Znowu coś zaszeleściło w krzakach i tym razem wyszło lecz nie stanęło tylko od razu zaszarżowało na marynarzy. I nie było samo. Pełno humanoidalnych cieni ruszało w kierunku lini oporu.
-Strzelać! Strzelać! -wydarł się kapitan.
Chwilę po wydaniu rozkazu echem zaczął rozgrzmiewać wystrzał muszkietów, pufferów i innej broni palnej. Cienie w oddali padały lecz wydawało się, że wcale ich nie ubywało. Załoga nie miała czasu na przeładowanie broni więc chwyciła za rapiery, szpady, sztylety. Każdy kto miał broń białą przy sobie chwytał ją i czekał na nieuchronne starcie. Pierwszy z nich dobiegł do Rengaka dzierżąc w dłoni topór. Najzwyczajniejszy topór którym chciał odciąć marynarzowi głowę. Oficer nie tylko będąc silny był również szybki i można rzec cudem zblokował swoim rapierem. Odepchnął przeciwnika i wykonał szermiercze cięcie prosto w brzuch przeciwnika który nie zdążył się obronić i padł na ziemię. Hang który zajął miejsce wartownika na klifie ze swoimi dwoma sztyletami właśnie zderzył się ostrzami z cieniem. Było zupełnie ciemno a deszcz i wiatr uniemożlwiał przypatrzenie się przeciwnikowi. Z resztą nie było na to czasu. Krzyżując ostrza zatrzymał maczetę wroga i podciął mu nogę tak, że ten poleciał również w dół. Kapitan tymczasem włączył się do walki. Strzałem z puffera powalił jednego z przeciwników a potem schylił się unikając ciosu na wysokości jego piersi po czym odciął mu nogę. Załadował szybko następną kulę i poczekał na kolejnego wroga. Zderzył z nim swój rapier i broń zbił w dół poczym strzelił prosto między oczy. Reszta cieni zaczęła się wycofywać a gdy było już bezpiecznie kapitan spojrzał w niebo. Walka wydawała się krótka...ale jednak powoli wschodziło już słońce...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diegorn
Rycerz


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: I tak nie wiecie gdzie to jest
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:25, 09 Kwi 2010    Temat postu:

Bardzo fajne. Ciekawym czy to są ludzie, typu jakaś sekta cienia albo jakieś stwory z piekła rodem. Raczej stwory, bo uciekły przed wschodem słońca. Widać, że kapitan to taki Leonidas z 300.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:39, 09 Kwi 2010    Temat postu:

Szczerze to nie wpadłem na to, żeby ich do 300 porównywać Very Happy ale fakt trochę może być podobny.

Gdy już zbliżał się poranek wszystkie trupy zanieśli w kierunku centrum obozu. Straty po stonie załogi wynosiły dwóch martwych natomiast przeciwnik ponióśł kilkarotnie większe straty a mianowicie 10 ludzi. Tak...ludzi. Byli to ciemoskórzy, umięsnieni ludzie w strojach z trawy i innych rzeczy, niektórzy byli nawet nago. Jednak co ich łączyło po za kolorem skóry to maski. Maski zasłaniające zupełnie ich twarz. Kapitan właśnie klęczał nad jedną z nich a cała reszta również się w nią wpatrywała. Nożem pożyczonym od Hanga powoli zaczął zdejmować maskę a podczas tej czynności o dziwo nikt nie zabrał głosu.
-Cóż...zobaczmy co się kryje pod tym drewnem... -mruknął kapitan.
Odrzucił maskę i...wszyscy rozdziabili gęby. Twarz była zupełnie zmasakrowana. Jakby był to trup. Gdy kapitan zabrał swój cień z jego twarzy pod wpływem słońca zaczęła się ona wypalać. Wszyscy patrzyli się ze zdumieniem jak ciało powoli znika, i znika...aż w końcu zostało po nim tylko ubranie.
-To jakieś demony! -rzucił ktoś z tłumu- Zginiemy tutaj!
-Zabiją nas! -rzuciłt ktoś inny
-To koniec! O Torasie* czemuś nas tak ukarał! -znowu ktoś inny rzucił
Kapitan nie lubił takich gadek. Od razu się zdenerwował i wydarł się na cały swój głos
-Cisza! Arghhh... -odwrócił się do nich- Kim wy jesteście, że tak w gacie sracie? Nie jesteście żadnymi szlacheckimi przydupadami! Jesteście Wolnymi Żeglarzami!* Miewaliśmy gorsze sytuacje. Nie demony a pierdyliardy dział chcących rozdupczyć nasz okręt! Poddaliśmy się? Nie w mordę jeża i teraz też im się nie damy!
-To co zrobimy? -spytał niepewnie Rengak.
-Pójdziemy do miasta. Namiestnik musi wiedzieć co się stało...-westchnął i wzrokiem przeleciał każdego członka załogi- Jesteście ze mną?!
-Arghhh! -wydarli się wszyscy
-Nie słysze was!
-Arghhh! -wydrali się jeszcze głośniej.
-No to dupy w troki i idziemy do miasta. Długa wędrówka przed nami!
Zawołał wesoło, pierwszy raz od rozbicia się na wyspie kapitan i zarządził spakowanie się. Gdy wszyscy byli gotowi ruszyli w kierunku miasta.
-Kapianie -murknął Rengak przechodząc obok niego- Co z tym...czymś?
-Boją się światła...tylko to wiem. Po za tym, że nie są ludźmi albo...byli...

Toras - Opiekun żeglarzy.
Wolni Żeglarze - Związek kupecki zrzeszający każdego żeglarza który nie zamierza być pod panowaniem władzy. Wpływy związku zajmują cały archipelag Urto na którym toczy się akcja opowieści (wymaga też wspomnieć, że w państwach które były w pobliżu panowała tyrania).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gothard dnia Pią 19:41, 09 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diegorn
Rycerz


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: I tak nie wiecie gdzie to jest
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:31, 09 Kwi 2010    Temat postu:

Hehe dobre. Bardzo ciekawe. Zmutowani ludzie z tych Cieni, że tak powiem. Kapitan też fajny, chociaż ma ciężki charakter i jest wiecznie zdenerwowany. Ba... zdenerwowany to za mało powiedziane. A ten co dostał strzałą to zginął, z odniesionych z ran, jeśli można wiedzieć?

Jeden zginął gdzieś podczas walki a ten co opisałem spadł z klifu przecież


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 06:54, 10 Kwi 2010    Temat postu:

Wyjaśnienia na pytanie Diegorna macie. A co do kapitana. Nikt nie jest idealny. Po za tym Ty też byś czuł presje związaną z tym, że musisz ich tam doprowadzić w jednym kawałku.

Załoga przemieżała dzikie ostępy puszczy. Na czele jak wcześniej kapitan razem z Rengakiem torowali sobie drogę przez chaszcze a w oddali dało się słyszeć szum rzeki płynącej nieopodal. Doszli do niej po paru minutach. Myśleli, że nie będzie przejścia...a jednak zdziwili się. Drewniany most w nienaruszonym stanie był nieopodal. Jedne co odstraszało to dwa totemy zbudowane z ludzkich czaszek.
-Rengak! Hang! Za mną! Reszta czekać! -mruknął kapitan i ruszył w kierunku totemów.
Dwójka "szczęśliwców" poszła niepewnie za kapitanem który szedł pewnie przed siebie. Widząc, że dwójka jego towarzyszy się wlecze odwrócił się do nich.
-Arghhh! -warknął- Czego się na krakena boicie! To tylko totem!
Zmarszczył brwi i spojrzał na nich. Ci tylko przytakneli głową i ruszli dalej udając tylko, że się nie boją. Po chwili staneli przed totemami.
-Czekać...-mruknął kapitan.
Wziął pobliski kamień i zaczął go toczyć na środek między totemami. W pewnej chwili kamień spadł w doł otwierając wilcze doły które zostały ukryte. Oficer razem ze sternikiem odskoczyli ściskając swoją broń z całej siły.
-Arghhh! Spokojnie...to tylko pułapka. Już widać skąd te czaszki brali...
Warknął kapitan i stanął przed dołem. Splunął do niego.
-Zasrane buszmeny...
Warknął sam do siebie i odwrócił się do reszty.
-Dobra! Idziemy! Tylko uważać na dół!
-Arghhh! To szaleństwo! -wykrzyknął Mike, drugi oficer- Przecież to nie są ludzie!
-Arghhh! Młokosie! -warknął Marly- Co z Ciebie za wilk morski? Moja świętej pamięci babcia już była odważniejsza od Ciebie a nawet na okręt ani razu nie weszła! Arghhh! Kapitan jest z nami i on ma łeb więc na pewno tam żywi dojdziemy!
Na twarzy kapiana po raz pierwszy pojawił się uśmiech a nawet zachichotał cicho słysząc starego wilka morskiego.
-Ruszamy dupy!
Zawołał kapitan i wszyscy zaczeli przeprawiać się przez most. Po krótkiej przeprawie wszyscy stali przed puszczą.
-Nie wiem co tam jest...-mruknął kapitan- Ale na pewno będzie do czego strzelać...
Wyszczerzył się i ruszył z pufferem w dłoni a za nim reszta...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diegorn
Rycerz


Dołączył: 05 Mar 2010
Posty: 1597
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: I tak nie wiecie gdzie to jest
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:31, 10 Kwi 2010    Temat postu:

Bardzo fajne. Ten tekst "Spokojnie to tylko pułapka" był zajebisty. Ciekawe co będzie dalej.
A co do tego co dostał strzała to nie doczytałem, że spadł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Diegorn dnia Sob 10:32, 10 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gothard
Generał armii
Generał armii


Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 34 razy
Ostrzeżeń: 5/5
Skąd: wiem, że to czytasz?
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 07:45, 11 Kwi 2010    Temat postu:

Puszcza była o wiele gęstsza niż na lądzie więc na przodzie oprócz Rengaka i kapitana szedł jeszcze drugi oficer Mike. Cała trójka torowała drogę dla załogi aż ich oczom ukazały się ruiny jakieś starej cywilizacji która istniała tutaj wieki temu.
-To chyba ruiny z czasów wojen bogów...-powiedział prawie bezgłośnie Mike- O...widzicie? -wskazał palcem prawie starte malowidło przedstawiające wojownika-hoplitę górującego nad innymi- Tutaj była świątynia Achidamosa* . Jak widać była...
-Nie chce wiedzieć co Jej spotkało...idziemy -murknął kapitan.
-Nie! -zatrzymał go Mike- Nie możemy. To miejsce zostało zbeszczeszczone!
-I...? -kapitan spojrzał na niego jak na idiotę- Nie jesteś kapłanem żeby tak pierdolić. Rusz te dupę. Nic nam się nie stanie...
I kopnął go w owe cztery litery. Po tym "rozkazie" drugi oficer mrucząc coś pod nosem. Weszli pomiędzy filary. Każdy kto miał dużą wyobraźnie mógł sobie wyobrazić jak wielka była ta świątynia. Achidamos był najważniejszym bogiem w panteonie więc zawsze stawiano mu wielkie świątynie. Mike idący na samym przodzie tak niepewnie stawiał kroki jakby każdy miałby być jego ostatnim. W pewnym momencie poczuł, że pod ziemią nic nie ma. Przycisnął ten odcinek drogi mocniej butem by po chwili wpaść w wilczy dół i nadziać się na kolce.
-Stop! -wrzasnął kapitan.
Po tej komendzie wszyscy się zatrzymali i dwójka członków załogi również wpadła do dołu lecz tym razem ktoś go "aktywował". Potem filary kolumny zaczęły lecieć z obu stron na przód i tył kolumny. Rengak pociągnął kapitana do tyłu i sam padł na ziemię ratując siebie i towarzysza. Z drugiej strony jednak tak bardzo się nie poszczęściło i kolejna dwójka została uśmiercona. Zostalo ich trzynastu. Za gruzów nagle wyłoniła się grupa wojowników buszmeńskich lecz normalnych...bez masek, z ludzkimi twarzami celujący w załogę która również w nich celowała lecz z broni palnej.
-No to jesteśmy w dupie...-mruknął kapitan i wstał.
Do załogi zbliżył się jeden z wojowników i beznamiętnym wzrokiem zmierzył załogę.
-Gdzie szef! Musze pogadać!
-Ja szef, ja...-mruknął kapitan podchodząc do buszmena- O co chodzi do cholery?
-Wy wkroczyć na skażona ziemia! Nie przestrzegać znaków!
-Chodzi Ci o te dwa totemy z czaszek? Nie znam znaków buszmeńskich to jak mam je czytać?
-Nie ważne. Musieć wam powiedzieć o skażona ziemia. Iść za mną a ja wam pokazać!
I buszmen czekał na reakcję kapitana. Tym czasem Hang coś mruknął kapitanowi na ucho.
-Oni są normalni...chyba można im zaufać.
-O tym samym pomyślałem -odpowiedział kapitan- Dupy w troki i idziemy!
I poszli za bojownikiem...

C.D.N

Achidamos - Odpowiednik zeusa czyli bóg bogów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum GOTHIC WEB SITE Strona Główna -> Twórczość własna użytkowników Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin