Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Coffeck
Nowicjusz miecza
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Klasztoru adanosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 19:52, 08 Gru 2008 Temat postu: Krwawy wojownik |
|
|
Prolog.
Wielka bitwa która została stoczona w Nordmarze przez ludzi i orków
i pozostała w pamięci wielu ludziom. W tej krwawej bitwie Król Nasrin III wraz ze swoją armią poległ. Walczyli dzielnie, ale wielkie armie orków pokonały wojsko ludzi. Ale po wojnie ludzie i tak przeżyli. Wszędzie na całym terytorium opanowanym przez orków była garstka ludzi stawiająca opór orkom. Ale ta historia ma swojego bohatera. Był nim młody paladyn Ernest. Kiedy ludzie polegli orkowie zabrali Ernesta do niewoli.
***
Więzień siedzący w swojej celi nie za bardzo miał ochotę na jedzenie. Jego współwięzień Erni opracowywał tymczasem możliwości ucieczki z więzienia.
Krążył nerwowo po celi obmyślając. W celi było mała wąsko dziura która służyła jako okno. Nikt nie mógł przewidzieć co przyniesie dzień. A ten dzień miał przejść do historii. Do celi wszedł ork z jedzeniem. Położył jedzeni na tacy i zanim zdążył coś powiedzieć na wylot przeszyła go strzała, która wleciała z okna. Martwy ork padł na posadzkę. Po odgłosach można było się domyśleć co się dzieje - Buntownicy atakują.
- Pryskamy.- Powiedział szybko Erni. Razem wyszli z celi.
Rozdział 1.
Szybko wybiegli z celi i biegli przed siebie. Większość głównych korytarzy była zupełnie spalona. Kiedy znaleźli dwóch martwych rebeliantów wzięli ich miecze.
- Nareszcie możemy się bronić- Powiedział szybko i niewyraźnie Ernest.
Po chwili wybiegła grupa orków kuszników. Więźniowie schowali się za małym murkiem. Wszędzie była ślady krwi. Orkowie do nich doszli, ale zostali pokonani przez małą grupkę rebeliantów.
- Szybko biegnijcie za nami!- Krzyczał przywódca rebeliantów. Biegli po korytarz w miarę nie spalonych, nie było tam orków. Aż nagle, spotkali jednego orka. Wyglądał na herszta. Wyciągnął topór i powiedział:
- Popełniacie błędy, morra.
Ork rzucił się na ludzi. Erni i Ernest uciekli. Biegli przez płonące więzienie. Co jakiś czas widzieli buntowników walczących orkami, a jak byli sami orkowie zabijali ich mieczmi rebeliantów. Gdyby nie to, że wszystkie bezpieczne drogi ucieczki były zabarykadowane dawno by wybiegli z więzienia. Kiedy byli blisko wyjścia zaczepiła ich grupa orków. Wyglądali na potężnych.
- Zginiecie.- Powiedział pierwszy.
- Lepiej dajmy ich n a tortury.
- Trzeba ich zabić!
Orkowie się tak cały czas kłócili i w końcu zaatakowali uciekinierów. Erni wziął na siebie trzech orków. Ernest też. Erni pierwszemu przebił serce idealnym cisem miecza. Następnie wbiegł na małą komodę, kiedy orkowie byli blisko on skoczył nad jednym z nich. Ork padł z poderżniętym, gardłem. Łucznicy rebeliantów pokonali wszystkich orków.
- Szybko uciekajcie! - Krzyczeli.
Uciekinierzy wybiegli
Rozdział 2
Buntownik który stał przy wyjściu gestem kazał im biec za nim. Biegli sprintem, schowali się w lesie. Śnieg mocno sypał.
- Bierzcie te miecze - Buntownik wyjął dwa miecze. Były bardzo starannie wykonane. Widać było, że są wykute z magicznej rudy. Więźniowie wyrzucili stara miecze i schowali nowe do pochew.
- Biegnijcie za mną. Musimy dostać się do klanu wilka. - Kontynuował rebeliant.
- Orkowie nie mają władzy w tym klanie? - Dopytywał się zdziwiony Ernest.
- Nie odbiliśmy klan wilka. - Odpowiedział spokojnie buntownik.
I już nic nie mówili. Biegli przez las. Na szczęście nie spotkali orków, ani groźniejszych przeciwników. Było tylko kilka wilków. Po długiej wędrówce znaleźli się przed wielkim klanem. Przy ścieżce prowadzącej do wejście klanu stał bardzo dobrze uzbrojony człowiek. Na plecach miał łuk z hebanowego drewna. W ręce trzymał dwuręczny topór wykuty z magicznej rudy. Po jego twarzy widać było, że przeżył wiele bitew. Przeszli przez bramę. Strażnicy nic nie mówili. Przy wejściu buntownik się zatrzymał. Wyjął z plecaka dwa duże torby.
- weźcie je. Są pełne złota, przydadzą się wam bardziej niż mnie. - Powiedział.
- Oddamy je przy pierwszej okazji. - Odpowiedział Erni.
- Nie musicie. - Po tych słowach rebeliant wyszedł z klanu. Erni i Ernest szli dalej. Musieli kupić jakąś chatę i porządny ekwipunek.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Coffeck dnia Pon 19:53, 08 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Gothard
Generał armii

Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 34 razy Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: wiem, że to czytasz? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 09:23, 10 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Fajne ale trochę przeedytuj tekst bo trochę błędów takich jak "...ścieżce prowadzącej do wejście klanu..." czy "Wszędzie była ślady krwi..."
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Coffeck
Nowicjusz miecza
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Klasztoru adanosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 15:53, 11 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Rozdział 3.
Bohaterowie zwiedzili większość klanu. Na wieczór poszli do karczmy. Usiedli przy stole i rozpoczęli rozmowę.
- Dobra co musimy kupić? - Zaczął rozmowę Erni.
- Trochę tego jest. - Powiedział odpowiadając Ernest. - Dom, jedzenie, lepszą broń.
- Jutro o tym pomyślimy. - Odpowiedział Erni. - Muszę się napić. - Ciągnął dalej.
Rozmawiali jeszcze chwilę. Ernest podszedł do karczmarza zamówić alkohole. Po drodze patrzył na pijanych robotników którzy spali na stole. Karczmarz wysłał dwóch ludzi którzy wynieśli pijaków na górę do pokoi. Były paladyn podszedł do lady.
- Witaj. - Powiedział miło karczmarz. - Coś chciałeś?
- Tak. Zamówić butelkę mocnej gorzały i najlepsze piwo jakie tu lejecie. - Odparł Ernest.
- Proszę cię bardzo. - Odparł spokojnie karczmarz. - Ale póki jesteś trzeźwy chciałbym cię zapytać czy poszukujesz pracy? - Kontynuował karczmarz.
- Jasne, a o co chodzi? - Powiedział jak zwykle spokojnie Ernest.
- Widzisz tego faceta o tam? - Powiedział karczmarz pokazując palcem jakiegoś mężczyznę około czterdziestki. Miał czarne włosy które powoli zaczynały łysieć. Jego twarz niczym się nie wyróżniała poza tym, że dosyć długą brodę. - Jest mistrzem gry w kościanego pokera, Wygrał już tutaj ponad trzy tysiące sztuk złota. Przeczyścił mieszki większości moim klientom, a skoro ktoś stracił całą kasę nie przychodzi już do karczmy, a ja przez to tracę klientów. - Ciągnął karczmarz.
- A jakie jest moje zadanie? - Spytał Ernest.
- Pokonaj go tak, żeby odechciało mu się grac. - Powiedział szybko karczmarz.
Ernest zapłacił za zakupy. Podszedł do stołu przy którym siedział zamyślony Erni. Były paladyn dał alkohole na stój i wypił duszkiem kufel piwa. Opowiedział przyjacielowi o zadaniu. wziął trochę sztuk złota i podszedł do mistrza gry w kości. Ernest dobrze znał tą grę w dzieciństwie był mistrzem kiedy grał z kolegami. Podszedł bliżej stołu.
- Chcesz czegoś? - Powiedział spokojnie hazardzista.
- Chciałem z panem zagrać. - Odpowiedział Ernest. - Podobno jest pan najlepszy. - Ciągnął Ernest próbując się podlizać.
- No to zagrajmy.
Hazardzista po wymówieniu tych słów przygotował stół i planszę do gry.
- Masz kości? - Zapytał
- Nie. - Odpowiedział Ernest.
- Pożyczę ci. - dodał mistrz gry.
Wyjął pudełko kości i dał Ernestowi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Coffeck
Nowicjusz miecza
Dołączył: 06 Wrz 2008
Posty: 445
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 10 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: z Klasztoru adanosa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 08:50, 14 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Rozdział 4
Zaczął się pojedynek gry. Gdy jedna osoba przygrywała i tak grali dalej. Póki ktoś nie zbankrutuje. Ernestowi gra szła świetnie, lecz jego przeciwnik był potężnym graczem. Najczęściej stawka początkowa to było jakieś pięćdziesiąt sztuk złota. Później licytacje trwały długo. Wszyscy ludzie z karczmy obserwowali zacięty pojedynek. Obstawiali nawet zakłady kto wygra. Jedna osoba zagłosowała na Ernesta - Był to pijany Erni. Najgorszym pojedynkiem był ten ostatni:
Ernest rozpoczął rzut. Wypadła trójka piątek. Wszystko układało się bardzo dobrze do czasu gdy zaczął rzut hazardzista. Rzucił i kostki rozleciały się po planszy. Pierwsza to czwórka. Druga odbiła się od kantu planszy
i zatrzymała się na czwórce. Trzecia krótko leciała i była szóstką. Niestety kolejne 2 to były czwórki.
- Ile licytujesz? - Pytał spokojnie hazardzista.
Ernest się zastanawiał długo potem powiedział:
-osiemset sztuk.
- Tam tysiąc dwieście. - Odpowiedział z pełnym spokojem hazardzista.
- Trzy i pół tysiąca! - Odpowiedział Ernest dając złoto.
- Pięć tysięcy! - Krzyknął hazardzista.
- Nie przebijam.
Hazardzista nie chciał przerzucić. Ernest zaufał intuicji i przerzucił wszystkie. Wypadło pięć szóstek.
Hazardzista stracił wszystko. Karczmarz dał duży mieszek złota oraz darmowy pokój w karczmie i całą beczkę najlepszego piwa. Bohaterzy upili się do nieprzytomności i jakimś cudem doszli na górę spać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Gothard
Generał armii

Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 34 razy Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: wiem, że to czytasz? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 21:11, 22 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Krwawe to to jest hehe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hadriel
Wojownik
Dołączył: 10 Gru 2008
Posty: 717
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:00, 22 Gru 2008 Temat postu: |
|
|
Całkiem całkiem. Fajne jest z tym hazardzistą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|