Epikur
Wojownik
Dołączył: 15 Maj 2016
Posty: 739
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z mroku pochłaniającego mą duszę. Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 09:39, 15 Sie 2016 Temat postu: Kopalnia |
|
|
Byłem złodziejem. Piekielnie dobrym
złodziejem. Niestety straż okazała się
na tyle dobra, że znalazła moją
kryjówkę. I tak trafiłem do kolonii.
Zrzucili mnie do jeziora, starając się
jak mogli, bym trafił na skały. Ehhh...
Mogłem nie kraść mieszka sędziemu.
Potem jakiś koleś w czerwonym
wdzianku przywitał mnie strzałem w
twarz z liścia. Razem z dwójką swoich
kamratów zaciągnęli mnie przed
wejście do jakiejś kopalni.
Zauważyłem, że zza krzaków
przygląda nam się jakiś młody latynos
w czerwonej zbroi. Wepchnęli mnie do
kopalni, gdzie jakiś stary, śmierdzący
niczym cap kopacz, wepchnął mi w
dłoń kilof. Po chwili zostałem
odciągany od wejścia przez jakiegoś
starca w czerwonej zbroi. Nie był zbyt
ostrożny ciągnąc mnie za nogi. Parę
razy kopnął mnie w twarz, pewnie po
to by stłumić mój opór. Udało mu się,
gdy popchnął mnie do jakiejś bryły
niebieskiego metalu rozpocząłem
wydobycie. Pracowałem jak szalony.
Pewnego dnia ujrzałem jakiegoś
krzykacza, który kłócił się z Ianem o
jakąś listę. Wkrótce potem wyszedł
uradowany z kopalni. Miesiąc później
ten idiota Garp przekopał się do
podziemnej rzeki. Strumień wody
zwalił na ziemię kilku najbliżej
stojących. Ja biegłem jak szalony do
wyjścia. Podpory pękały jedna po
drugiej. I wtedy właśnie pojawiły się
pełzacze. Zaatakowały z zaskoczenia.
Gdy kogoś dopadły ginął. Ian przez
pewien czas biegł obok mnie, z
przerażeniem wymalowanym na
twarzy. W pewnej chwili wyprzedził
nas staruszek Grimes. Moje nogi
powoli przypominały sobie swoją
dawną siłę. Zwiększyłem tempo. Szef
kopalni został z tyłu. Kolejne podpory
pękały. Usłyszałem głośny trzask i
kładka po której biegłem pękła.
Wybiłem się z całej siły i chwyciłem
tej wyżej. Zawisłem, objejrzałem się i
zobaczyłem Iana, uderzył całym
ciałem o nie zatopioną dotąd skałę.
Poruszył się, właśnie wtedy dopadły
go pełzacze. Odwróciłem się, ktoś
zaczął mnie wciągać. Wstrząsy się
nasiliły. Kawałki skały spadały jeden
po drugim. Rzuciłem się do wyjścia.
Minąłem poganiającego innych
Drake'a i wybiegłem. Po chwili pękły
kolejne podpory i kopalnia zniknęła
pod zwałami kamieni. Grzebiąc w
kamiennym grobie wielu dzielnych
ludzi...
Wtedy zwały gruzu zaczęły się ruszać.
Ze zwałów kamieni wysunęło się
długie odnóże. Pełzacze. Pobiegłem
do kołowrotu i próbowałem zamknąć
kopalnię. Nie mogłem, nie dawałem
rady. Nagle poczułem że powoli się
przesuwa. Jakiś kopacz mi pomógł.
Kopalnia została odcięta. Jeśli ktoś
przeżył, został zamknięty z
pełzaczami...
Post został pochwalony 0 razy
|
|