 |
GOTHIC WEB SITE Forum o grach z serii Gothic
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Vaq
Rycerz
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:25, 16 Paź 2009 Temat postu: Astagon seria 1 - Dusza Wojownika |
|
|
Astagon Wielki.- Seria 1 - Dusza wojownika cz.1
Te opowiadania będą opowiadać o przygodach młodzieńca imieniem Astagon. Który potem staje się wielkim wojownikiem.
Nie wiem ile będzie serii, ale będę robić więcej jeżeli wam się on spodoba.
Akcja dzieje się w różnych miejscach, ale będzie to fikcyjna opowieść o tym jak Arabowie napadają na Anglię.
Rok 1381 - Mała wieś Doru w Anglii.
Do chaty w której już było jasno od słońca wbiegł młodzieniec o brązowych włosach, był niski jak na swój wiek.
- Astagonie! - Krzyknął - Astagonie wstawaj! Już są!
W tym momencie z łóżka zrobionego ze słomy i drewna wstał i usiadł drugi młodzieniec o długich do szyi czarnych włosach. On był trochę wyższy od swojego kolegi.
- Już! Szkoda że tak wcześnie. - Powiedział ziewając i przecierając oczy.
- Astagonie nie ma czasu szybko!
- Dobra poczekaj na zewnątrz Wikusie, muszę się ubrać.
Wikus wyszedł z chat,y a chwilę potem wyszedł Astagon ubrany w brązową koszulę i spodnie podwinięte do kolan.
- Choć szybko! - Krzyknął Wikus biegnąc.
Astagon i wikus wyszli kilkaset metrów od wsi na wzgórze obok lasu. Wyszli na nie czołgając się i zauważyli setki maszerujących żołnierzy na służbę Anglii.
- Na bitwę rycerze! Musicie rozwalić tych Arabów! - Szepnął Wikus.
Astagon uśmiechnął się.
- Chcę być taki jak oni! Wojownikiem na służbę Anglii. - Powiedział Astagon.
- Zwariowałeś? Oni byli mniejsi od ciebie kiedy już umieli walczyć, a ty nawet pojedynku nie widziałeś. - Powiedział Wikus.
- Może jednak masz rację, ale to moje marzenie choć pewnie się nie spełni.
Kilka godzin później.
Anglicy już przeszli, a Wikus i Astagon siedzieli na wzgórzu jedząc jabłka zerwane z jabłoni.
- Astagon patrz! - Krzyknął głośno Wikus pokazując palcem za wioskę.
Astagon ujrzał kawalerię, która zbliżała się z zapałem wojennym do wioski.
Astagon i Wikus czekali i patrzyli z wielkim zdziwieniem na płonącą wioskę.
Nagle zobaczyli jak kilku z tych, barbarzyńców zbliża się do nich.
- Wikus uciekamy już! - Krzyknął Astagon uciekając wraz z Wikusem w głąb lasu.
Biegli na ślepo, potykając się o kamienie i lekko raniąc się o gałęzie. Barbarzyńców było bardzo głośno.
Naglę, las jakby się urwał. Zauwarzyli rzekę która kończy się wodospadem. Po drugiej stronie także był las.
- Co teraz zrobimy? - Spytał mocno podenerwowany Wikus.
- Skaczemy. Wtedy mamy jakieś szanse przeżyć. Wikus damy radę.
Obaj skoczyli, a rzeka doprowadziła ich do wodospadu.
Barbarzyńcy wyszli z lasu kiedy młodzieńcy jeszcze płynęli.
- Nie mają szans, zginą. - Powiedział śmiejąc się jeden z nich.
I jak?
Oceniajcie.
Astagon - Seria 1 - Dusza wojownika cz. 2
Wodospad kończył jeziorkiem, Astagon leżał na brzegu nieprzytomny.
Nagle z lasu wyszli dwaj dziwnie ubrani ludzie. Jeden z nich był wysoki i ubrany na biało miał na sobie założony kaptur.
Drugi zaś był ubrany na czarno, jak jakiś ninja, twarz zasłanialy mu czarne (coś) i widać było tylko oczy.
Obydwaj nic nie mówili, postali minute przy Astagonie i zabrali go.
Kilka godzin szli przez las, a potem doszli do pewnego budynku, jakby fortecy.
Przed nią była wąska ścieżka, prowadząca z lasu do fortecy, a obok niej i ścieżki była dziura a w niej mgła.
Astagon obudził się w fortecy.
- Gdzie ja jestem? - Spytał obolały Astagon.
- W bezpiecznym miejscu. - Odpowiedział mu człowiek w białej szacie który go uratował, był bez kaptura i wyglądał na miłego. - Nazywam się Kares. A ty?
- Jestem Astagon, z Doru. Co to za miejsce?
- Forteca assasynów. Uratowaliśmy cie.
- Dlaczego?
- Bo potrzebowałes jej.
- Kim są assasyni?
- To arabscy zabójcy.
- Jesteście arabami? - Odpowiedział wystraszony Astagon
- Tak, ale nie bój się. Kilku z nas zostało zdradzonych przez nasz zakon. Teraz szkolimy niektórych tu.
- A wiec służycie Anglii?
- Nie do końca. Jesteśmy po niczyjej stronie. Każdy z nas jest do wynajęcia. Jesteśmy po prostu płatnymi zabójcami. Chcemy żebyś został jednym z nas.
- Ja, ja nigdy miecza w ręce nie trzymałem.
Kares uśmiechnął się.
- Znam wielu którzy byli starsi od ciebie kiedy uczyli się walczyć, a teraz, są najwspanialszymi wojownikami świata.
- Dlaczego miałbym zostać jednym z was?
- Bo tego pragniesz. Nie mam już czasu, jesteś już zapisany, będę cie uczył walki mieczem i sztyletami.
- Jeszcze jedno Karesie, gdzie jest mój przyjaciel Wikus?
- Byłeś tylko ty.
Kares wyszedł szybko z budynku, niedługo potem Astagon.
Astagon gdy wyszedł, pierwsze co to obejrzał się za siebie, zauważył wielka jakby katedrę, po jego lewej i prawej stronie były przejścia, a dalej była droga obok której byl mur z wysokimi wieżami prowadzące do wyjścia.
Do Astagona podszedł stary człowiek, nie wyglądał na assasyna.
- Witam cie. - Powiedział chrapliwym, ale miłym głosem. - Jestem Zu'Bin, założyciel szkoły.
- Nazywam się Astagon. Nigdy o was nie słyszałem...
- Bo niewielu o nas wie, uczymy walczyć ludzi których głównie uratowaliśmy lub znaleźliśmy. Tu po twojej lewej stronie jest mały park, w którym my odpoczywamy lub jemy. A po prawej stronie jest plac bojowy, podzielony na kilka części. Pierwsza z nich to miejsce do walki. Będzie cie uczył Kares. Druga to miejsce do akrobatyki, jest największa bo takie są wymagania. Będzie cie uczył Joru, niezbyt miły i bardzo wymagający. Trzecia jest przeznaczona do nauki płapek, będzie cie uczył Dorkan. Oprócz tych trzech najważniejszych czeka cie jeszcze nauka mocy i jazda konna. Jutro o szóstej rano czeka cie walka, potem akrobatyka i puapki.
Rano Astagon wstał na naukę walki.
Gdy doszedł na miejsce widział już Karesa.
- Dobra, na razie poznacie bronie którymi się posługujemy. Pierwsza z nich to miecz. Zawsze chowamy go na plecach. Jest niezbędny do walki z kilkoma naraz. Sztylety, rzucamy nimi lub chowamy w rękawie by zadźgać przeciwnika.
Kares opowiadał o broni która stosują assasyni. Miecz, sztylety, luk, shirukeny i opowiadał o nich.
Rok 1386 - zakon assasynów w Anglii.
Astagon był już mężczyzną. W katedrze było rozdawanie zadań które maja wykonać z nauczycielem do dostania tytułu assasyna.
- Astagonie, wszyscy wiedza ze okrutny wódz barbarzyńców Baker zabił twoich rodziców, twojego przyjaciela i spalił twoja wioskę. Jego następnym celem jest wieś Tandroh, udasz się tam z Karesem i zabijesz go. Wrócisz tu jako assasyn, albo nie wrócisz wcale. - Powiedział na ceremonii Zu'Bin.
Astagon pochylił się przed Zu'Binem i odszedł do Karesa.
- Strasznie się boje. Damy radę go zabić? - Spytał Astagon Karesa.
- Tak tylko musisz zapamiętać jedno. Nie chcemy mieszać się w jego strać. Zabijamy go i wyjeżdżamy z Tandroh.
Kares i Astagon wyruszyli wczesnym rankiem do Tandroh, jechali kilka godzin aż dojechali na miejsce. Wieśniacy nic nie wiedzieli, dlatego żeby nie wzbudzać podejrzeń udawali kupców.
W południe...
- Nadjeżdżają! Barbarzyńcy nadjeżdżają! - Krzyknął jeden z wieśniaków...
CDN...
Oceniajcie.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Vaq dnia Pią 20:52, 16 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Karypto
Rycerz
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Strzelin Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:59, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Całkiem niezłe, ale urwałeś w takim momencie, że mam ochotę urwać ci głowę, to jest taki sprytny chwyt by ten kto to czytał chciał się dowiedzieć co się stanie, pisz dalej, obudziłeś moją ciekawość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Vaq
Rycerz
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:58, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Dzięki Jeśli się wyrobie to opowiadanie będzie jeszcze dziś. Jeżeli nie to jutro na 100%.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Vaq
Rycerz
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:52, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Astagon - Seria 1 - Dusza wojownika cz. 2
Wodospad kończył jeziorkiem, Astagon leżał na brzegu nieprzytomny.
Nagle z lasu wyszli dwaj dziwnie ubrani ludzie. Jeden z nich był wysoki i ubrany na biało miał na sobie założony kaptur.
Drugi zaś był ubrany na czarno, jak jakiś ninja, twarz zasłanialy mu czarne (coś) i widać było tylko oczy.
Obydwaj nic nie mówili, postali minute przy Astagonie i zabrali go.
Kilka godzin szli przez las, a potem doszli do pewnego budynku, jakby fortecy.
Przed nią była wąska ścieżka, prowadząca z lasu do fortecy, a obok niej i ścieżki była dziura a w niej mgła.
Astagon obudził się w fortecy.
- Gdzie ja jestem? - Spytał obolały Astagon.
- W bezpiecznym miejscu. - Odpowiedział mu człowiek w białej szacie który go uratował, był bez kaptura i wyglądał na miłego. - Nazywam się Kares. A ty?
- Jestem Astagon, z Doru. Co to za miejsce?
- Forteca assasynów. Uratowaliśmy cie.
- Dlaczego?
- Bo potrzebowałes jej.
- Kim są assasyni?
- To arabscy zabójcy.
- Jesteście arabami? - Odpowiedział wystraszony Astagon
- Tak, ale nie bój się. Kilku z nas zostało zdradzonych przez nasz zakon. Teraz szkolimy niektórych tu.
- A wiec służycie Anglii?
- Nie do końca. Jesteśmy po niczyjej stronie. Każdy z nas jest do wynajęcia. Jesteśmy po prostu płatnymi zabójcami. Chcemy żebyś został jednym z nas.
- Ja, ja nigdy miecza w ręce nie trzymałem.
Kares uśmiechnął się.
- Znam wielu którzy byli starsi od ciebie kiedy uczyli się walczyć, a teraz, są najwspanialszymi wojownikami świata.
- Dlaczego miałbym zostać jednym z was?
- Bo tego pragniesz. Nie mam już czasu, jesteś już zapisany, będę cie uczył walki mieczem i sztyletami.
- Jeszcze jedno Karesie, gdzie jest mój przyjaciel Wikus?
- Byłeś tylko ty.
Kares wyszedł szybko z budynku, niedługo potem Astagon.
Astagon gdy wyszedł, pierwsze co to obejrzał się za siebie, zauważył wielka jakby katedrę, po jego lewej i prawej stronie były przejścia, a dalej była droga obok której byl mur z wysokimi wieżami prowadzące do wyjścia.
Do Astagona podszedł stary człowiek, nie wyglądał na assasyna.
- Witam cie. - Powiedział chrapliwym, ale miłym głosem. - Jestem Zu'Bin, założyciel szkoły.
- Nazywam się Astagon. Nigdy o was nie słyszałem...
- Bo niewielu o nas wie, uczymy walczyć ludzi których głównie uratowaliśmy lub znaleźliśmy. Tu po twojej lewej stronie jest mały park, w którym my odpoczywamy lub jemy. A po prawej stronie jest plac bojowy, podzielony na kilka części. Pierwsza z nich to miejsce do walki. Będzie cie uczył Kares. Druga to miejsce do akrobatyki, jest największa bo takie są wymagania. Będzie cie uczył Joru, niezbyt miły i bardzo wymagający. Trzecia jest przeznaczona do nauki płapek, będzie cie uczył Dorkan. Oprócz tych trzech najważniejszych czeka cie jeszcze nauka mocy i jazda konna. Jutro o szóstej rano czeka cie walka, potem akrobatyka i puapki.
Rano Astagon wstał na naukę walki.
Gdy doszedł na miejsce widział już Karesa.
- Dobra, na razie poznacie bronie którymi się posługujemy. Pierwsza z nich to miecz. Zawsze chowamy go na plecach. Jest niezbędny do walki z kilkoma naraz. Sztylety, rzucamy nimi lub chowamy w rękawie by zadźgać przeciwnika.
Kares opowiadał o broni która stosują assasyni. Miecz, sztylety, luk, shirukeny i opowiadał o nich.
Rok 1386 - zakon assasynów w Anglii.
Astagon był już mężczyzną. W katedrze było rozdawanie zadań które maja wykonać z nauczycielem do dostania tytułu assasyna.
- Astagonie, wszyscy wiedza ze okrutny wódz barbarzyńców Baker zabił twoich rodziców, twojego przyjaciela i spalił twoja wioskę. Jego następnym celem jest wieś Tandroh, udasz się tam z Karesem i zabijesz go. Wrócisz tu jako assasyn, albo nie wrócisz wcale. - Powiedział na ceremonii Zu'Bin.
Astagon pochylił się przed Zu'Binem i odszedł do Karesa.
- Strasznie się boje. Damy radę go zabić? - Spytał Astagon Karesa.
- Tak tylko musisz zapamiętać jedno. Nie chcemy mieszać się w jego strać. Zabijamy go i wyjeżdżamy z Tandroh.
Kares i Astagon wyruszyli wczesnym rankiem do Tandroh, jechali kilka godzin aż dojechali na miejsce. Wieśniacy nic nie wiedzieli, dlatego żeby nie wzbudzać podejrzeń udawali kupców.
W południe...
- Nadjeżdżają! Barbarzyńcy nadjeżdżają! - Krzyknął jeden z wieśniaków...
CDN...
Oceniajcie.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Karypto
Rycerz
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 1450
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 14 razy Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Strzelin Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:36, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Akcja poleciała jak szalona co nie jest świetnym pomysłem, na twoim miejscu przeciągnąłbym to trochę, opisując ninje, mogłeś napisać, że jego twarz przesłaniają chusty, i nie wiem o co chodziło w "mocy" tu chodzi o siłę czy magię?
Po za tym jest dobrze(jak dla mnie).Pisz dalej.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Hidden
Wojownik
Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 952
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:04, 16 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
To teraz ja się wypowiem.
Pod względem fabuły jak na razie jest dobrze. Dużo zagadek itp. to lubię.
Niestety jeżeli chodzi o opowieść jest już trochę gorzej.
Powtórzenia - twój największy błąd. Słowo Astagon pojawiło się już chyba z 40 razy. Używaj synonimów, a zdecydowanie lepiej będzie się to czytać.
"Jesteśmy po niczyjej stronie." - moim zdaniem lepiej zabrzmiałoby "Jesteśmy neutralni."
Powtórzę też pytanie Karypta - "O co chodzi z tą "mocą""?
Podsumowując: Opowiadanie na plus. Używaj synonimów, a na pewno lepiej będzie to wszytko wyglądało. Czytaj zdania po pięć razy - często będzie je można lepiej zbudować.
To tyle ode mnie. Czekam na następną część i zapraszam do oceniania mojego opowiadania ( eh, ja to zawsze muszę walić reklamami ).
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Hidden dnia Pią 22:05, 16 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Vaq
Rycerz
Dołączył: 12 Sie 2008
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: KrK Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 09:23, 17 Paź 2009 Temat postu: |
|
|
Dobra od razu wyjaśniam. Mocy chodziło mi o czary ale nie takie jak fireball itp. Coś takiego jak w AC czy Wiedźmin. Lepszy widok, szybkość itp. Karypto on assasynem zostanie jak wykona tą misję, a jego wygląd będzie podany po zakończeniu misji czyli jak myślę w 2 serii.
Też miałem dać neutralni, ale neutralni są raczej do nikogo wrogo nastawieni, a oni po prostu są z tym co lepiej płaci.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|