Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BlackFire
Paladyn
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Elbląg Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:39, 29 Kwi 2010 Temat postu: Arighat |
|
|
Przeczytałem wszystkie uwagi Aroxa i postaram się nie popełnić już tych samych błędów. Więc oto kawałek mojego nowego opowiadania o nazwie Airghat:
Arighat
Arighat. Kraina ta jest pełna dzikich zwierząt. Piękna flora. Krainę te zamieszkuje wiele ludzi. Jednak nie są to tylko ludzie... Daleko daleko na północy owej krainy twierdzę oraz swe miasto mają smoki. Tak tak,smoki. Jednak nie są to jakieś bezmózgie smoki. Potrafią one myśleć,rozmawiać. Są też bardzo potężne. Mają swe bóstwo które zwie się Aril. Tereny smoków są bardzo kamieniste. Jest tam mnóstwo wulkanów. W owych wulkanach mieszkają smoki którzy dowodzą jakimiś większymi armiami(coś jak zamki). Reszta mieszka w ogromnym mieście smoków Gisteth. Smoki te nie wychylały się za bardzo ze swych terytoriów,dopóki wśród ludzi nie pojawili się.... łowcy smoków. Smoki nawet utrzymywały pokój między ludźmi,dopóki nie pojawili się właśnie łowcy. Przez nich ludzie znienawidzili smoków. Król smoków Feridran bardzo się zmartwił zaistniałą sytuacją. Łowcy stanowią dla niego zagrożenie.... .Ich głównym hersztem jest człowiek o imieniu Iran. Ich siedziba mieści się oczywiście w największym mieście ludzi w całym Arighat. A miasto te nosi nazwę Irensh. Iran założył tą organizacje ponoć dlatego że kiedyś jakiś smok zabił kogoś bliskiego mu .W gniewie założył tą właśnie organizacje która działa już 5lat. Przez ten czas do Irana przyłączyło się mnóstwo ludzi. zabitych zostało mnóstwo smoków jak i ludzi. Do łowców smoków można dołączyć tylko za młodu. Dzieci są w ten sposób szkolone przez całe swe dzieciństwo,a później wyrastają z nich niesamowici wojownicy potrafiący zabić wszystko i każdego. Doskonali na starcie ze smokiem .Oczywiście za każdego zabitego smoka jest wielka nagroda... No i to tyle na temat Arighat. Teraz zacznijmy opowieść....
Dzień był zimny i pochmurny. Drzwi do siedziby łowców smoków były szeroko otwarte jak zawsze. Ze środka wydobywały się odgłosy walki,jedzenia,picia i wiele innych. Na skraj twierdzy przyszedł młody chłopiec. Na oko widać było że ma co najmniej 7lat. Chciał dołączyć do łowców. Nie wyróżniał się niczym specjalnym. Miał na sobie jakieś podarte szaty i drewniany mieczyk przy pasie. Jednak to on miał wszystko odmienić...
Wszedł pewnie do siedziby. Przywitał go jakiś człowiek w wyglądającej na ciężką zbroi(podobnej do tych łowców smoków z gry G2NK ale nie aż tak bardzo).
-Witaj chłopcze. Nazywam się Iran i to ja jestem dowódcą łowców smoków. W czym mogę ci pomóc malcu?
-To pan jest Iran? Ten słynny Iran dowódca gildii łowców smoków? Nie wierzę że pana poznałem!-Wykrzyczał chłopiec
-Tak tak to ja. Więc powtarzam pytanie. W czym mogę ci pomóc?
-Chciałbym dołączyć do waszej organizacji. Chcę zabijać te przebrzydłe smoki,siać wśród nich strach wytępić je co do jednego!
-Widzę że masz niezły zapał malcu. Taka postawa mi się podoba. W nasze szeregi może wstąpić każdy. Jednak zanim zaczniesz trenować i jak to opowiedziałeś zabijać smoki to czy odpowiesz mi na jedno pytanie?
-Ależ oczywiście!
-No dobrze. Tak więc. Czy twoi rodzice wiedzą i wyrażają zgodę na dołączenie do nas?
-Tak. Wiedzą i wyrażają zgodę. Mówią że to mój wybór-powiedział podekscytowany malec
-Ale czy jesteś tego pewny że chcesz być łowcą smoków? To nie jest takie łatwe. Swoje dzieciństwo spędzisz jedynie na treningu,polowaniu i tak dalej. Nasze treningi są bardzo wyczerpujące. I nie opuścisz naszej siedziby dopiero gdy będziesz dorosły. No chyba że pójdziesz na polowanie. To więc jak. Czy na pewno tego chcesz?
Chłopiec chwilę się zawahał. Jednakże po jakimś czasie odpowiedział:
-Tak! Chcę! Jestem całkowicie pewny że tego właśnie chcę!
-Dobrze. Tak więc witaj u łowców smoków! Masz tutaj nowe ubranie. A tak przy okazji.... Jak się nazywasz?
-Jestem Kerth.
-Dobrze Kerth. A więc idź zwiedzaj swój nowy dom. Jeden dzień masz na zwiedzanie. Jutro rozpocznie się twój trening.
-W porządku.
Kerth przebrał się w nowe szaty i zaczął zwiedzać swój nowy dom. Ze wszystkich był tam najmłodszy. No więc zaczął się rozglądać po twierdzy. Wyszedł na główny dziedziniec. Było tam mnóstwo chłopców trenujących swoje umiejętności bojowe. Twierdza była oczywiście otoczona wielkimi kamiennymi murami. Na murach było też kilka wież. Odpowiednich dla łóczników/kuszników. Chciał zagadać do jednego z młodych łowców. Niestety ten nawet nie wrócił na niego uwagi. No więc poszedł dalej. Widział jakąś wielką salę. Bez namysłu wszedł do niej. Sala była naprawdę ogromna. Było w niej mnóstwo krzeseł i jeden ogromny stół. Chodził tak chwilę po owej sali gdy nagle ktoś wszedł do sali. Kerth nie słyszał żadnych kroków. To też wielkim zaskoczeniem było dla niego gdy jakiś człowiek złapał go za koszulkę. Kerth odwrócił się i spojrzał na człowieka który go właśnie przed chwilą złapał. Był to Iran.
-Widzę że robisz to co ci mówiłem czyli zwiedzasz twierdzę.
-T...t....tak mistrzu,-powiedział wystraszony Kerth
-Pewnie chcesz wiedzieć co to za miejsce,co?
-Tak.
-To opowiem ci nieco o owym miejscu. Otóż nowy młody łowca na czas swego dzieciństwa dostaje opiekuna z którym będzie trenował,chodził na polowania i tak dalej. Tutaj właśnie młodzi łowcy otrzymują swojego opiekuna. Opiekuna jednak nie wyznaczam ja lecz nasi mędrcy. Są czymś w rodzaju uczonych. I tak się składa że przed chwilą wybrali ci opiekuna....
-Tak? A kto nim jest?-zapytał zaciekawiony malec
-Możliwe że odpowiedź cię zdziwi. Otóż ja zostałem twym opiekunem.
-Ja nie wierzę! Wielki mistrz Iran moim opiekunem! Czy to przypadkiem nie jakiś sen?
-Nie to nie jest sen. Wiedz że będę wymagający co do ciebie. Treningów będziesz miał dwa razy więcej niż inni. Będą też dużo bardziej wymagające. Nie chcę cię martwić lecz ja miałem kiedyś jednego ucznia....
-I co się z nim stało?
-Niestety nie żyje. Nie wytrzymał moich treningów.
Kerth przełknął ślinę. Czyżby on też miał umrzeć?
-A na dzisiaj koniec zwiedzania. Idź się wyspać. Chodź zaprowadzę cię do twojej komnaty.-mówił spokojnie Iran
-Dobrze-odpowiedział wystraszony Kerth
No więc wyszli z sali. Udali się na dziedziniec, Wciąż było tam mnóstwo łowców trenujących walkę bronią,strzelanie z kuszy/łuku. Jednakże teraz niektórzy przerwali swój trening i zaczęli kłaniać się mistrzowi Iranowi. Przeszli tak przez dziedziniec. Kerth zauważył jakieś drzwi. Właśnie do owych drzwi się udali., Iran otworzył je mocnym pchnięciem. To co zobaczył Kerth było dla niego małym zaskoczeniem. Otóż za drzwiami było mnóstwo innych kamiennych drzwi. Jedne po lewej a drugie po prawej stronie. Kerth miał pecha ponieważ musiał iść na sam koniec korytarza z drzwiami. Gdy stali już przy kamiennych drzwiach prowadzących do jego nowej komnaty Iran rzekł:
-No to tutaj. Wejdź i się rozgość. Nie musisz się sam budzić,ja cię jutro cię obudzę.
-Tak jest!-rzekł Kerth
No więc Kerth otworzył kamienne drzwi. Za nimi był jeden pokój. Nie był on ani duży ani mały. Dosłownie w sam raz. W pokoju było łóżko z pościelą,krzesło,stolik i kukłą treningowa. Na stole było kilka kartek i pióro. Była też jakaś karteczka. Kerth podszedł do niej i jako że potrafi czytać to przeczytał ją. Był na niej napis” Witaj w szeregach łowców smoków! Wkrótce pozbędziemy się tych przeklętych gadów”. Uśmiechnął się lekko i odszedł od owej kartki. Popatrzał na łóżko. Zaraz potem położył się na nie z nadzieją że zaraz zaśnie. Jednak to nie udało mu się przez całą noc. Dręczyły go koszmary. Chyba przejął się tym że poprzedni uczeń Irana zmarł z przemęczenia. Śnił mu się też widok palącego wszystko smoka. We śnie widział również jak on mały chłopiec walczy ze smokiem i niestety po krótkiej walce przegrywa. Ale najdziwniejszym dla niego widokiem było to że widział jakiegoś dorosłego mężczyznę. Wyglądał on na łowcę smoków. Ale on na kimś leciał. A dokładniej leciał na grzbiecie smoka. Gdy udało mu się zasnąć za każdym razem budziło go to samo. W końcu wstał i zaczął.... zaczął bić kukłę w jego pokoju gołymi rękoma. I tak do rana. Rano do jego komnaty wszedł Iran. Byłą gdzieś godzina czwarta nad ranem. Zobaczył już trenującego Kertha i powiedział:
-Tak szybko na nogach? Jak się spało?
-Lepiej nie mówić jak się spało.
-No dobrze. Powiedz mi tylko od czego chcesz zacząć. Wolisz broń jednoręczną,dwuręczną czy może chcesz ćwiczyć strzelanie z łuku lub kuszy?
-Hmm... Co by tu wybrać. Zacznijmy od broni. Broni jednoręcznej.
-Dobrze. A teraz chodź na dziedziniec.
-Tak jest!
No więc ruszyli na dziedziniec. Wszyscy jeszcze spali. Jedynie on i jego mistrz byli na nogach. Weszli na dziedziniec. Gdy ustali Iran rzekł:
-No więc tutaj zacznij ćwiczyć.
-No ale czym? Przecież nie mam żadnej broni.
-Jak nie? A twój drewniany mieczyk_ No pokaż co umiesz
A no racja. Zupełnie o nim zapomniałem
Kerth wyjął mieczyk i zaczął nim machać....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gothard
Generał armii
Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 34 razy Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: wiem, że to czytasz? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 19:51, 29 Kwi 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż...opowiadanie o wiele lepsze od twoich poprzednich. Rażący byk jaki znalazłem to "łóczników". O dziwo nawet mnie zaciekawiło i mam jedno pytanie. Czy to całe zbiorowisko łowców smoków działa na zasadzie współdzielni? Czyli, że każdy odwala tyle samo roboty? Jak tak to nie mam się do niczego przyczepić.
I pewien duży plus jaki Ci dam to, że ten cały Iran przypomina mi pewnego osobnika ze "Zwiadowców". Aż miło się wspominało...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFire
Paladyn
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Elbląg Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:51, 01 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Kolejna część....
Wywijał nim przez jakiś czas aż wreszcie Iran kazał mu przestać.
-I jak z moimi umiejętnościami bojowymi?-zapytał Kerth
-Jako że cię dosyć polubiłem bo podoba mi się twój zapał będę z tobą szczery. Idzie ci w tym fatalnie. No ale po tak długim treningu jaki cię czeka powinieneś być mistrzem we władaniu bronią jedno jak i dwuręczną.
-Mam nadzieję że tak mistrzu. A co mam teraz robić?
-Co masz teraz robić? Chodź. Pokażę ci kilka ciosów.
Mistrz Kertha wyciągnął swoją jednoręczna broń z pasa. Zaczął nią szybko machać. Robił różne parady,cięcia. Był bardzo szybki.W pewnej chwili przestał i powiedział:
-No teraz spróbuj zrobić to co ja. W tym samym tępię.
-Dobrze
Kerth znów wyjął swój drewniany mieczyk. Próbował robić to co mistrz jednak mu się to nie udawało. Machał mieczem jak najszybciej może. Próbował. zrobić cięcie które przed chwilą zrobił Iran jednak nie udało mu się. W pewnej chwili spróbował „zaatakować” powietrze najszybciej jak naprawdę tylko może. Znów mu się nie udało. Przewrócił się o kamień i spadł na podłogę. Mistrz podniósł ucznia i powiedział:
-Więc jednak będzie trudniej niż myślałem. Teraz ci pokaże to w zwolnionym tępię.
Mistrz jak powiedział tak zrobił. Zaczął robić te same rzeczy z mieczem ale wolniej. Po krótkiej chwili powiedział uczniowi żeby również tak zrobił. No więc Kerth po raz trzeci już dzisiaj wyjął drewniany mieczyk i naśladował ruchy swego mistrza. Tym razem był bardzo pewny siebie. Wreszcie udało mu się. Sam nie wierzył w to że udało mu się. Za trzecim razem no ale udało. Schował miecz i spytał się:
-Czy było dobrze?
-Tak! Było naprawdę dobrze! Widzę że jednak masz mały potencjał.
Jakże wielka byłą radość bohatera gdy nawet jego mistrz przyznał że było dobrze.
-No więc teraz przejdźmy do strzelania z łuku.
-Tak szybko? Nie będę tego ćwiczyć dłużej?
-Na razie nie. Jednak bądź pewny że jeszcze wiele wiele razy przyjdzie ci powtarzać owe ciosy na treningu.
-No dobrze. A czy dostanę chociaż prawdziwy miecz?
-Prawdziwy miecz? Hmm muszę się zastanowić. Albo niech stracę. Masz tutaj „prawdziwy”miecz. Trzeba go tylko naostrzyć. A i masz od razu łuk oraz kilka strzał. Nie zmarnuj ich za szybko.
-Ohh bardzo dziękuję!
No więc Kerth oraz Iran poszli na strzelnicę. Gdy już tam byli Iran rzekł:
-No to tutaj. A teraz spróbuj trafić w tą kukłę.
Iran pokazał na kukłę która stała najdalej. Kerth wyciągnął łuk. Przygotował jedną strzałę. Skupił się jak jeszcze nigdy. Miał w myślach tylko tą kukłę. Wystrzelił strzałę. Leciała,leciała i doleciała. Nie uwierzycie w co trafił Kerth. Otóż udało mu się trafić prosto w głowę kukły. Mistrz Kerha uśmiechnął się i powiedział:
-Widzę że przynajmniej z łukiem nie będzie problemów. Tak więc czy chcesz ćwiczyć broń jednoręczna i łuk,przez cały swój trening? Czy wolisz broń dwuręczną i kuszę?
-Hmm... trudna decyzja. Muszę chwilę pomyśleć.
Pomyślał trochę i się wreszcie zdecydował.
-No więc wybieram broń jednoręczną i łuk.
-Tego się spodziewałem a teraz
Odpowiedź nie została dokończona ponieważ do Irana podbiegł pewien mężczyzna. Wyglądał na dorosłego. Nie był zbyt umięśniony mimo to na plecach miał wielki a nawet ogromny miecz dwuręczny oraz wyglądającą na dość ciężką kuszę. Widać było po nim że to łowca smoków .Wyglądał na zdenerwowanego.
-Iranie! Jeden smok atakuje bramy miasta! Strażnicy są bezsilni. Musimy im pomóc!-powiedział łowca smoków.
-Smok? No to się zabawimy. Kerth! Zostań w twierdzy bo może być to dla ciebie zbyt nie bezpieczne!
-Ale ja nie chcę zostać! Chce strzelać z łuku do smoka!
-Bez gadania! Zostajesz tu i tyle!
-Ehh no dobrze.
Iran oraz towarzyszący mu łowca smoków wybiegli z twierdzy. Iranowi zaczęło się trochę nudzić dlatego nie posłuchał polecenia i zaczął śledzić mistrza. Wybiegł z twierdzy. Widział jak jego mistrz pędzi do bram miasta. On zrobił to samo. Jako że miasto było dość duże nie była to krótka droga. W końcu dostał się na miejsce. Widział strażników miejskich palonych przez ogromnego smoka. Smok był naprawdę ogromny. Miał na pewno z dobre pięćdziesiąt metrów. Kerth mimo iż pierwszy raz widział smoka nie bał się.
Widział jak mistrz Iran strzela z kuszy do smoka. Iranowi udało się trafić smoka w oko. Iran jednak spostrzegł że nic się owemu smokowi nie stało. Zdziwiło go też że gdzieś z za niego lecą strzały. Odwrócił się. Nie wiedział co teraz o tym sądzić bo zobaczył Kertha strzelającego z łuku do smoka. Jednakże był on dość daleko. A strzały trafiały twardą jak skałę skórę smoka. Iran zdenerwował się. Krzyknął żeby Kerth uciekał bo jest niebezpiecznie,jednak Kerth nie posłuchał polecenia. Nadal strzelał do smoka. Smok wreszcie dość mocno poczuł że strzela ktoś do niego. Spostrzegł małego chłopca z łukiem w ręku celującego do niego. Jako że ten smok był naprawdę zdenerwowany poleciał w kierunku Kertha. Był już przy nim. Otworzył swą wielką paszczę z której wyleciał ogień i dym. Kerh znalazł się w krytycznym położeniu. Jego mistrz krzyczał:
-Kerth! Nie!
Smok zionął ogniem prosto w chłopca....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gothard
Generał armii
Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 34 razy Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: wiem, że to czytasz? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:05, 01 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż...chłopiec idiota...ale takie są dzieci. I znalazłem pewien błąd..."Iran oraz towarzyszący mu łowca smoków wybiegli z twierdzy. Iranowi zaczęło się trochę nudzić..." chyba Kerth tam powinno być...
Oraz za często "Iran" słysze...mógłbyś to czymś zastąpić jak łowca smoków, wojownik...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gothard dnia Sob 14:07, 01 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
KnifeR
Nowicjusz miecza
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 10:25, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
I znów zajebiście dużo dialogów... Przez to opowiadanie czyta się szybko, i z takim.. hmm... po prostu nie wiem nie wciągło mnie to...
A i jeszcze jedno starasz się tworzyć opisy, no ale nie rób ich też na siłę .
A i jeszcze dialogi nie są "rozwinięte", to znaczy...
Twój dialog wygląda tak:
- Zostajesz tu i tyle!
- Ehh no dobrze.
A ja bym zrobił to tak.
- Zostajesz tu i tyle! - krzyknął groźnie.
- Ehh! - sapnął. - No dobrze. - powiedział zrezygnowany.
Czy tak nie jest o wiele lepiej?
Mam nadzieje, że moje "gupie" porady ci się przydadzą .
A ocena: 6\10 ...
EDIT:
A i wkurwia mnie brak znaków interpunkcyjnych. Kropek, przecinków, wykrzykniów... -.-
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez KnifeR dnia Nie 10:26, 02 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
BlackFire
Paladyn
Dołączył: 13 Mar 2010
Posty: 2218
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Elbląg Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:39, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Kolejna część. Już nie będzie małego chłopca Kertha... Teraz będzie dorosły
mok o mało co nie spalił chłopca na popiół. Leży on teraz nie przytomny...
Kerth widział ciemność. Widział ciemność i kogoś przed sobą. Wyglądał on na dorosłego. Miał dwie jednoręczne bronie na sobie. Jedną przy pasie jedną na plecach. Na plecach miał także łuk i kilka strzał. Strasznie przypominał Kerha. Gdyby nie jego wzrost i blizna którą miał pod okiem można by było stwierdzić że to właśnie on. Kerth zaczął krzyczeć
-Ogień! Ogień! Gdzie ja jestem? I kim jesteś ty prze de mną?!-zapytał Kerth
Dorosły popatrzał się na Kertha
-Dobre pytanie. Jesteś gdzieś gdzie jesteś dość bezpieczny choć nie wiadomo.-odpowiedział spokojnie dorosły.
-EJ! Masz mi zaraz powiedzieć kim jesteś!-powiedział Kerth
-Moje imię znasz. Naprawdę nie wiesz kim jestem?
-Tak nie wiem! Oświeć mnie!
-Jestem tobą Kerth. Tak tobą.
-Nie możliwe! Nie możesz być mną! Przecież ja jestem tutaj!
-Tak? A wytłumaczyłbyś mi czym jest „tutaj”?
-Nie. Bo nie wiem.
-No właśnie. Mam dla ciebie małą przestrogę. Uważaj na swego mistrza Irana. Uwierz mi wiem co mówię.
-No ale dlaczego mam na niego uważać?
Kerth nie uzyskał odpowiedzi ponieważ ktoś podający się na niego zniknął. Wszystko zaczęło być zamazane. Nie było już widać czarnego koloru tylko Mistrza Irana siedzącego na krześle i czekającego aż Kerth otworzy oczy. I to właśnie zrobił chłopiec. Otworzył oczy i powiedział:
-Co się stało? Gdzie ja jestem?-wyjąkał Kerth- Ał! Wszystko mnie piecze!
Wojownik popatrzał na ucznia i rzekł:
-Smok cię o mało nie spalił. Mas na prawdę ogromne szczęście że żyjesz. A jesteś w swojej komnacie. I takie jedno pytanie. CO ci odbiło żeby iść walczyć z tym smokiem?!
-Ja... ja chciałem tylko pomóc.-Odpowiedział przestraszony
-Pomóc?! Czy ty sobie w ogóle wyobrażasz jak wielkim zagrożeniem jest dla ciebie smok?!-wykrzyczał
Wy.... wyobrażam... -rzekł nadal wystraszony chłopiec.
-Tak na pewno. Gdybyś to sobie wyobrażał to byś za mną nie biegł! A teraz odpoczywaj. Nie obchodzi mnie czy jutro będzie cię jeszcze wszystko palić,jutro chce cię widzieć o ... trzeciej nad ranem na dziedzińcu! Tak dobrze słyszałeś. O trzeciej!-rozkazał Iran po czym wyszedł z komnaty....
Kerth leżał teraz samotnie. Myślał tak sobie chwilę aż nagle zasnął. Tym razem nie miał koszmarów....
Nastał ranek. Kertha nadal wszystko piekło. Wstał o własnych siłach i ruszył na dziedziniec. Widział tam już czekającego mistrza. Mistrz kazał mu ćwiczyć to co ostatnio na treningu. Pokazał mu nawet kilka nowych ciosów....
Reszta dzieciństwa Kertha była dość „normalna”. Ćwiczył władanie bronią jednoręczną i łukiem co dziennie. Często z mistrzem chodził na polowania.... Tak więc z biegiem lat chłopiec który był najmłodszym łowcą smoków kiedy do nich dołączył,wyrósł na potężnego wojownika potrafiącego sprostać każdemu przeciwnikowi. To dziś nadszedł TEN dzień. Ten dzień w którym Kerth otrzyma pancerz łowcy smoków oraz nowe bronie....
Kerth wstał dość szybko. Cieszył się że dzisiaj zostanie wreszcie oficjalnie łowcą smoków. Podobało mu się też to że to wszystko dzieje się w jego osiemnaste urodziny. Był bardzo podekscytowany. Od ciężkiego treningu przybyło mu troszeczkę muskulatury. Tak więc Kerth zjadł porządne śniadanie i ruszył do sali w której przydzielony zostaje opiekun. Tak do tej. Okazało się że tam również odbywają się pasowania na łowców smoków. Szedł tak do sali i spotykał innych swoich towarzyszy. Młodzi łowcy smoków nawet się przed nim kłaniali. „No. Takie coś to mi się podoba”-myślał Kerth. Doszedł do sali. Czekał w niej już na niego jego mistrz. Iran przez ten czas spędzony na uczeniu Kertha „bycia” łowcą smoków też się postarzał oczywiście. Jednak nadal był potężnym łowcą smoków. Był też bardzo uradowany że jego drugiemu uczniu udało mu się przeżyć. Kerth podszedł do mistrza.
-Witaj Kerth!-powitał ucznia Iran.- Czy możemy już zaczynać?-zapytał
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gothard
Generał armii
Dołączył: 11 Lip 2008
Posty: 3630
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 34 razy Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: wiem, że to czytasz? Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:31, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Cóż...to chyba bardziej taki wypełniacz. Nic specialnego się nie działo po za tym snem. Mówiąc na początku, że to on wszystko odmieni można sie tego domyśleć...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
KnifeR
Nowicjusz miecza
Dołączył: 08 Mar 2010
Posty: 404
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 2/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:53, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Eh, i znów te same błędy!!!
Nadal brak kropek, i przecinków!
Dialogi, nie które może i lepiej rozbudowane, ale nie które nadal nie!
Za to, że nie wysłuchałeś wskazówek, obniżam ocenę o jeden punkt...
5\10...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Martin
Wrzód(Zbanowany)
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 5/5 Skąd: Okolice Płocka Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:57, 02 Maj 2010 Temat postu: |
|
|
Pierwszy rozdział jest dość ciekawy, ale kilka błędów, powtórzeń niedopatrzeń itp. Jak np. "łóczników." Za dużo dialogów, za mało opisów, nie ma ponumerowania na rozdziały co daje mały efekt... Za rozdział nr. I dam Ci 6/10...
Drugi rozdział jest też ciekawy... Ale słaba fabuła. Tak nagle atakuje smok tralalala... i jeden poważny błąd "Iran oraz towarzyszący mu łowca smoków wybiegli z twierdzy. Iranowi zaczęło się trochę nudzić dlatego nie posłuchał polecenia i zaczął śledzić mistrza." A nie Kerth? Za dużo imienia Iran... Jak w pierwszym "Rozdziale" napisałem powinny być ponumerowane. Ogółem 7/10.
Trzecia część jest najsłabsza. Kilka powtórzeń krótka i... nudna... Nagle koleś we śnie przychodzi gada i odchodzi... To tak nierealnie. I tam nie była czegoś takiego jak "Osiemnaste urodziny" powinno być "Akurat obchodził wielki dzień w którym miał być już dorosłym łowcą smoków." Jakoś tak. Za całą część 5/10.
Za wszystkie trzy części razem:
6+7+5=18
18:3=6/10
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|