GOTHIC WEB SITE

kakas

Pochodzę ze stolicy ale wychowywałem się na farmie ojca. Potrafię dość dobrze posługiwać się lekkimi mieczami jednoręcznymi. Nieźle dogaduje się z ludźmi potrafię tez czytać i pisać.W dodatku potrafię rozpoznawać ślady pospolitych zwierząt dzików ścierwojadów i takich tam.

Brutus

Brutus rozmyślając nad odpowiednim dla Ciebie zadanie odparł.
-No dobra, ale jeżeli chcesz dołączyć do straży musisz wypełnić zadanie... Podobno Lobart ma jakieś problemy na swojej farmie. Jeśli się tym zajmiesz będę skłonny przyjąć Cię w poczet strażników...

Shandril

Znów wbiegam na plac, lecz przed wejściem do komnaty dowódcy zwalniam. Wchodzę.
- Witaj dowódco. Byłem w tym lesie i znalazłem tam obóz,w którym było siedmioro, średnio uzbrojonych lecz groźnych bandytów. Na pewno bym ich nie pokonał.[/i]

Brutus

Strażnik wstał z krzesła i ponaciągał się chwilę. Wyciągnął spod stołu 2 butelczyny wina i rzucił jedną do Ciebie.
-No! W końcu będę miał co robić... -I wziął łyka. Otarł usta i spytał się.
-Jak myślisz. Damy sobie radę we dwóch?

Shandril

Też się napiłem.
- Nie za bardzo. Może jeszcze dwóch strażników?

Grignus

Wchodzę i zauważam strażnika i Brutusa.
-Znajdzie sie jakieś zadanie?

Brutus

Jeszcze przed wejściem Grignusa Brutus odpowiedział do człowieka chcącego przyłączyć się do straży.
-Piepszysz! Jeden wystarczy. -Widząc iż jeden ze strażników wchodzi do komnaty Brutus odpowiada na jego pytanie. -No proszę! Jak na zawołanie. Grignus (chyba tak nazywa się twoja postać nie?xD) pójdzie z nami. A właśnie zapomniałem. Jak Ty się w ogóle nazywasz? -Zwrócił się do kandydata.

Matis

Nie powiedziałem zbyt wiele na pożegnanie do Sekoba. Od samego początku nie podobała mi się jego gęba. Odpocząłem chwilę w chacie po czym wyszedłem i udałem się prosto do Khorinis. Po drodze rozmyślałem trochę o różnych rzeczach. Szedłem tak i szedłem, aż w końcu doszedłem do bramy miasta. Strażnicy nie sprawiali większego kłopotu więc wszedłem przez bramę na targowisko. Mijając stragany popatrzyłem na wszystkie towary jakie tam były. Wdrapałem się kolejny już raz po schodach do koszar, ponownie ominąłem trenujących strażników po czym pukając w futrynę wszedłem do pomieszczenia, w którym urzędował Brutus. Było już tam kilka osób ale nie zwróciłem na nich większej uwagi.
- Witaj Brutusie wykonałem już swoje zadanie, problem Sekoba został rozwiązany. - Odrzekłem spoglądając na Brutusa.

Odys

Arenn po wyjściu z karczmy od razu wiedział w którą stronę się udać. Był to bowiem budynek bardzo charakterystyczny. Zbudowany z cegły, strzelisty utrzymany w stylu gotyckim budynek znajdował się zaledwie parę kroków od tawerny. Dostał się tam w ciągu kilku minut. Intuicyjnie trafił do siedziby Brutusa, słyszał, że jest to dowódca straży miejskiej. Miał nadzieję, że nie wiedział on o jego kradzieżach. Uklęknął przed nim i zaczął mówić:
-Witaj! Przychodzę do Ciebie z dość nietypową prośbą. Chciałbym się nauczyć od Ciebie czytać i pisać.

Brutus

Do Mathiusa:
Brutus nie wiedział już kto jest kim. W końcu nie zna wszystkich tak dobrze a w komnacie było czterech gości. Spośród zebranych ludzi przypomniał sobie Mathiusa, więc zwrócił się do niego.
-To wspaniale! Niniejszym ogłaszam, że zostajesz strażnikiem. -Najwyższy ze strażników cofnął się do kufra i wyciągnął z niego pancerz strażnika. -Proszę, oto pancerz strażnika. Niech Ci dobrze służy. -W tej chwili nachylił się do Twego ucha i wyszeptał. -W środku znajduje się butelczyna winka. Należy Ci się. Jeśli chcesz lepszą broń zgłoś się w kuźni do Pecka.

Otrzymałeś:
Lekki pancerz strażnika
200 sztuk złota
butelka wina

Zostałeś:
Strażnikiem miejskim.
(PS. Załóż temat "Komnata Mathiusa".)

Do Odysa:
Gdy Brutus skończył rozmawiać z nowym strażnikiem zwrócił się do Ciebie. Zaśmiał się i powiedział.
-Wstań. Po co klękać przed byle dziadem... Czytać i pisać umiem i mógłbym Cię nauczyć, lecz na razie nie mam czasu na takie pierdoły. Lepiej zwróć się do Vatrasa. Jest bardzo miłym i przyjaznym magiem.

Odys

Aren jęknął pod nosem. Nie lubiał kapłanów. Jeden z nich chciał go zabić, co skutkowało traumą na całe życie. Ale nie miał wyjścia. Pożegnał się i opuścił koszary. Po drodze do koszar mijał pewnego maga, być może to był on.

Matis

Wyszedłem z kwatery, powłóczyłem się trochę bez celu po mieście. W końcu jednak postanowiłem udać się do Brutusa może będzie miał jakieś lepsze zajęcie dla mnie niż łażenie bez celu.
- Witaj ponownie Brutusie, jest coś do czego mógłbym się przydać??

Brutus

Brutus chwilę myśląc odpowiedział.
-No... Możesz udać się ze mną Grignusem i z tym oto jaśnie panem do lasu przy Khorinis, by rozgromić tamtejszy obóz bandytów. Jest ich około 7 a nas będzie 4, więc damy rade...

Matis

Popatrzyłem na zgromadzonych.
- No zawsze to lepsze niż siedzenie albo błąkanie się w tą i w tamtą. Wchodzę w to.

Grignus

-Ja też!